14 DSH Tajfun - Śpiewnik
To My! Nasza historia Nasz bohater Nasze zdjęcia Śpiewnik Polecamy Wpisz się!

Lista piosenek:

Gór mi mało | Jak okiem sięgnąć | Wędrujemy |
Chusty | Takie sprawy | Pustelnik | Idę | Majster Bieda |
Pod kątem ostrym | *** Już czarne chmury | Wspomnienie | Gołębie

GÓR MI MAŁO
 

Słowa: Tom Borkowski

Muzyka: Wojciech Szymański

Wykonawca: "Dom o Zielonych Progach"

 

Drogi Mistrzu, Mistrzu mojej drogi

Mistrzu Jerzy i Mistrzu Wojciechu

Przez was w górach schodziłem nogi

Nie mogąc złapać oddechu

 

Gór, co stoją nigdy nie dogonię

Znikających punktów na mapie

Jakie miejsce nazwę swym domem

Jakim dotrę do niego szlakiem

 

Gór mi mało i trzeba mi więcej

Żeby przetrwać od zimy do zimy

Ktoś mnie skazał na wieczną wędrówkę

Po śladach, które sam zostawiłem

Góry, góry i ciągle mi nie dość

Skazanemu na gór dożywocie

Świat na dobre mi zbieszczadział

Szczyty wolnym mijają mnie krokiem

 

Pańscy święci, święci bezpańscy

Święty Jerzy, Mikołaju, Michale

Starodawni gór świętych mieszkańcy

Imię wasze pieśniami wychwalam

 

Gór, co stoją nigdy nie dogonię

Znikających punktów na mapie

I chaty, by nazwać ją swym domem

Do której żaden szlak by nie trafił

 

Gór mi mało i trzeba mi więcej... 
 

do góry

JAK OKIEM SIĘGNĄĆ

 

 sł.muz.: Tomek Jarmużewski 

 

Los łaskawie zwykł mnie wieść

Drogą małych miejskich szczęść

Lecz zostawiam czasem milion ważnych spraw

Teraz ścieżka jak od lat

Wiedzie mnie w cudowny świat

Do przyjaciół, których z mapy dobrze znam

 

Zabieram marzeń garść na drogę

Myśl o wolności i pogodę

Ducha, co wzrasta z każdym dniem.

 

Bo tutaj w górach jest mój dom

Śpią marzenia, gwiazdy lśnią

Tu przestrzenią karmię serce

Żyć, co krok pragnę więcej!

 

Za mną już niejeden szczyt

Choć wysoki, prostszy niż

Czasem, z czasem stanąć twarzą w twarz

W codzienności znaleźć sens

I móc wrócić wiedząc, że

Życiu trzeba gór nadawać kształt
 

do góry
 

WĘDRUJEMY

 

Słowa: Magda Snarska

Muzyka: Tomasz Borkowski

Wykonawca: "Na Bani"

 

Wędruję ścieżką od ciebie do ciebie

Choć droga prowadzi tylko przez góry

Przez świat zatopiony wierzchołkami w niebie

Dwa światy znam - lecz ten mój to który?

 

Góry rozpadły się w stos fotografii

Poprzecinane wąwozami miasta

Ale ty mój świat ułożyć potrafisz

I świat znów zaczyna w góry się zrastać

 

Góry to nasze spiętrzone marzenia

W górach ludzie jak one rosną ku niebu

Morze szczytów nas w żeglarzy przemienia

Sterujących coraz dalej od brzegu.

Góry to ludzie którzy je niosą w plecaku

Ludzie są jak góry które noszą w sobie

Gdzie oczy poniosą wędrujemy szlakiem

A u celu i tak czeka drugi człowiek.

 

Wędruję ścieżką od ciebie do ciebie

Choć nie ma drogi poza górami

Już poza tobą świata nie dostrzegam

Zawieszony między dwoma światami

 

Tęsknię za tobą na pustych szczytach

Lecz mój wzrok nie sięga w doliny

U świata krawędzi z chmur skłębionych czytam

Świat na tobie się kończy na tobie zaczyna

 

do góry
 

CHUSTY

 

Nie policzy nas wiatr, nie zatrzyma nas burza,

w harcerskich mundurach idziemy przez świat.

Słońce wstało zza chmur, nasze chusty maluje,

a ptaki usiadły w zadumie.

 

Gdyby powiązać chusty harcerskie w jeden ogromny sznur

można by nimi opasać ziemię ponad szczytami gór.

Gdyby rozłożyć chusty szeroko, tam, gdzie harcerski szlak

to by zakwitła nad ziemią wiosna paletą wszystkich barw.

 

Może także i ty pójdziesz z nami daleko

z harcerską piosenką tak dobrze nam żyć.

Chusty zmoczy nam deszcz, a osuszy je słońce,

i będą naprawdę, naprawdę najdroższe.

 

do góry
 

TAKIE SPRAWY

 

Ile już wody upłynęło, w harcerskiej życia strudze

Ile się piasku przesypało w klepsydrze naszych złudzeń?

Komu do życia więcej trzeba?

Niż dobry gest i uśmiech twój?

Ileż to dróg jeszcze przed nami by dojść do celu.

 

Są takie prawa napisane, są prawdy, które każdy zna.

Wiara, nadzieja na przetrwanie i chwila, która trwa.

 

Jest w życiu cel i są marzenia. Jest ktoś, kto dobrze Ciebie zna,

Jest dzień co zmusza do myślenia, i noc, co czasem łka.

Jest tyle rzeczy do zrobienia, zbudować nasz braterski krąg,

Garściami życie brać i śpiewać, kiedy już przyjdzie odejść stąd.

 

do góry
 

PUSTELNIK

 

Deszczem smagany, wiatrem targany,

Powłócząc z wolna ciężkimi nogami.

Idzie pustelnik do swej świątyni,  po drodze trudu ciernistej.

W szarej opończy wiatrem podszytej,

Przechodził góry i rzeki nie raz.

Worek poezji dźwigał na plecach,  kosturem się podpierał.

 

Tak chciałby choć na chwilę siąść, po środku drogi odpocząć

A potem kij tułaczy swój wziąć i dalej iść swoją drogą.

 

Wędruje tak od wielu lat,

Do swej świątyni wymarzonej.

W dalekie kraje może chce znaleźć lata młodości minionej.

Ociera dłonią zroszona czoło

Chciałby odpocząć, lecz nie przystaje.

Gdyby przystanął wtedy, by już  pozostał tu na zawsze.

 

do góry
 

IDĘ

 

Idę sobie drogą taką, jaką wolny sam obrałem

Idę, śpiewam dumny z tego, że swej duszy nie sprzedałem.

 

I może ktoś powie mi, że to tak jakoś głupio brzmi

I może zarzucić też że, prowadzę nieznaną z nim grę.

 

A ja sobie idę i wybija  takt i czuję się wolny, wolny jak ptak

 I wiem, że mi więcej do szczęścia nie trzeba,
prócz dachu nad głową i kromki chleba.

 

I dzięki Ci Panie Boże na niebiosach,
że mogę się położyć na złocistych kłosach.

I dzięki Ci Panie Boże na niebiosach,
że mogę się wytarzać w babich lata włosach.

 

Dziękować Ci Panie nigdy nie przestanę
za deszcz, za chmury, za wiersze śpiewane

Za trzciny, za źdźbło trawy, za wszystko listowie,
za to co w mym sercu i co w mojej głowie jest.


do góry
 

          MAJSTER BIEDA

 

Skąd przychodził, kto go znał
Kto mu rękę podał kiedy
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
Serem przekładał i dzielił się z psem
Tyle wszystkiego, co sobą miał
Majster Bieda

Czapkę z głowy ściągał, gdy
Wiatr gałęzie chylił drzewom
Śmiał się do ognia i śpiewał do gwiazd
Drogą bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły
Majster Bieda

Nikt nie pytał skąd się wziął
Gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Zmęczony drogą wędrowiec boży
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda

Aż nastąpił taki rok
Smutny rok, tak widać trzeba
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło
I choć niejeden wytężał wzrok
Choć lato pustym gościńcem przeszło
Rudymi liśćmi jesienną schedą
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
Majster Bieda
 

do góry
 

POD KĄTEM OSTRYM

 

Dom mój ostatnio ledwo stał na nogach

Stół nawet przechylał się kiedy jadłem obiad

Podłoga grzbiet prężyła, klepki aż trzeszczały

Jakoś tak nie mogłem złapać równowagi.

Przechylił się mrocznie mój dom na chwilę

I mieszkałem kątem na równi pochyłej.

 

Dobrze że wróciłaś kwiaty w wazonie,

Znów oswojone Cicho piją wodę.

 

do góry
 

***

 

Już czarne chmury się rozwiały jak dym ognisk,

Nasze wysiłki się zradzały, by móc godnie żyć.

Żeby po górach wędrować, beztrosko witać dzień,

Harcerskiej służby dochować, bliźniemu pomóc chcieć.

 

Dziś nie chodzi tylko o to, by losy Polski na swe barki brać

Ona droższa niźli złoto, lecz nie możemy wciąż na baczność stać!

 

Gdy Twoją chustę rozkołysze w tańcu halny wiatr,

Gdy blask lilijki w oczach zalśni, będziesz szczęśliwy tak.

W takiej chwili młode życie w harcerskiej pieśni tkwi,

W iskrach ogniska i przygodzie, wspólnym spędzaniu dni.

 

do góry
 

WSPOMNIENIE

 

Może nie siądziemy tu razem zanucić melodii tej.

Los nam coś innego rozkaże, przekorny z natury swej.

 

Więc wspomnij nasze spotkania - przecież zawsze lubiłeś je tak.

Gdy harcerskim krętym szlakiem, szliśmy jak z bratem brat!

 

Kiedyś, kiedy będziesz daleko, dorosły przemierzać świat.

Myśli będą wracać jak ptaki, wspomnienia ciągnąć wśród nas.

 

Dzisiaj gdy w harcerskim tym gronie,
każdy zatrzymać chce czas.

To pewność, pewność w nas pozostanie
Braterstwo połączyło nas!       

 

do góry
 

GOŁĘBIE

 

Spoza zakrętu tej drogi wiodącej, w kierunku nieznanym,

Choć można nią przemierzyć świat.   

Wyszedł starzec niosący gołębia ze skrzydłem złamanym

I zbliża się - Idzie ku nam.

 

A kto ma serce i rozum i kochać potrafi prawdziwie

Niech wita go.

Tak jak się wita sprawiedliwego, wielkiego monarchę,

Gdyż on sprawiedliwie od lat włada krainą tą.

 

Starzec niepewnie spogląda za siebie, czy aby nie wyjrzy,

Kobieta zła – odwieczny wróg.

Której śladami podąża tysiące, tysiące żołnierzy,

Ogniska blask i ognia trzask.

 

A dookoła niej krążą ludzie – jastrzębie, okrutni, źli.

Których ktoś, kiedyś nauczył, jak zabijać gołębie.

I jak łatwo żyć kosztem nas.  


do góry