Lista
piosenek:
Gór
mi mało |
Jak okiem sięgnąć |
Wędrujemy |
Chusty |
Takie sprawy |
Pustelnik |
Idę
|
Majster Bieda |
Pod kątem ostrym |
*** Już
czarne chmury |
Wspomnienie |
Gołębie
Słowa: Tom Borkowski
Muzyka: Wojciech Szymański
Wykonawca: "Dom o Zielonych
Progach"
Drogi Mistrzu, Mistrzu mojej drogi
Mistrzu Jerzy i Mistrzu Wojciechu
Przez was w górach schodziłem nogi
Nie mogąc złapać oddechu
Gór, co stoją nigdy nie dogonię
Znikających punktów na mapie
Jakie miejsce nazwę swym domem
Jakim dotrę do niego szlakiem
Gór mi mało i trzeba mi więcej
Żeby przetrwać od zimy do zimy
Ktoś mnie skazał na wieczną
wędrówkę
Po śladach, które sam zostawiłem
Góry, góry i ciągle mi nie dość
Skazanemu na gór dożywocie
Świat na dobre mi zbieszczadział
Szczyty wolnym mijają mnie krokiem
Pańscy święci, święci bezpańscy
Święty Jerzy, Mikołaju, Michale
Starodawni gór świętych mieszkańcy
Imię wasze pieśniami wychwalam
Gór, co stoją nigdy nie dogonię
Znikających punktów na mapie
I chaty, by nazwać ją swym domem
Do której żaden szlak by nie
trafił
Gór mi mało i trzeba mi więcej...
do góry
JAK OKIEM SIĘGNĄĆ
sł.muz.: Tomek Jarmużewski
Los łaskawie zwykł mnie wieść
Drogą małych miejskich szczęść
Lecz zostawiam czasem milion ważnych spraw
Teraz ścieżka jak od lat
Wiedzie mnie w cudowny świat
Do przyjaciół, których z mapy dobrze znam
Zabieram marzeń garść na drogę
Myśl o wolności i pogodę
Ducha, co wzrasta z każdym dniem.
Bo tutaj w górach jest mój dom
Śpią marzenia, gwiazdy lśnią
Tu przestrzenią karmię serce
Żyć, co krok pragnę więcej!
Za mną już niejeden szczyt
Choć wysoki, prostszy niż
Czasem, z czasem stanąć twarzą w twarz
W codzienności znaleźć sens
I móc wrócić wiedząc, że
Życiu trzeba gór nadawać kształt
do góry
WĘDRUJEMY
Słowa: Magda Snarska
Muzyka: Tomasz Borkowski
Wykonawca: "Na Bani"
Wędruję ścieżką od ciebie do ciebie
Choć droga prowadzi tylko przez góry
Przez świat zatopiony wierzchołkami w niebie
Dwa światy znam - lecz ten mój to który?
Góry rozpadły się w stos fotografii
Poprzecinane wąwozami miasta
Ale ty mój świat ułożyć potrafisz
I świat znów zaczyna w góry się zrastać
Góry to nasze spiętrzone marzenia
W górach ludzie jak one rosną ku niebu
Morze szczytów nas w żeglarzy przemienia
Sterujących coraz dalej od brzegu.
Góry to ludzie którzy je niosą w plecaku
Ludzie są jak góry które noszą w sobie
Gdzie oczy poniosą wędrujemy szlakiem
A u celu i tak czeka drugi człowiek.
Wędruję ścieżką od ciebie do ciebie
Choć nie ma drogi poza górami
Już poza tobą świata nie dostrzegam
Zawieszony między dwoma światami
Tęsknię za tobą na pustych szczytach
Lecz mój wzrok nie sięga w doliny
U świata krawędzi z chmur skłębionych czytam
Świat na tobie się kończy na tobie zaczyna
do góry
Nie
policzy nas wiatr, nie zatrzyma nas burza,
w
harcerskich mundurach
idziemy przez świat.
Słońce
wstało zza chmur, nasze chusty maluje,
a ptaki usiadły w zadumie.
Gdyby
powiązać chusty harcerskie w jeden ogromny sznur
można by nimi opasać ziemię ponad szczytami gór.
Gdyby
rozłożyć chusty szeroko, tam, gdzie harcerski szlak
to by zakwitła nad ziemią wiosna paletą wszystkich barw.
Może także i ty pójdziesz z nami daleko
z harcerską piosenką tak dobrze nam żyć.
Chusty
zmoczy nam deszcz, a osuszy je słońce,
i będą naprawdę, naprawdę najdroższe.
do góry
TAKIE SPRAWY
Ile już wody upłynęło, w
harcerskiej życia strudze
Ile się piasku przesypało
w klepsydrze naszych złudzeń?
Komu do życia więcej
trzeba?
Niż dobry gest i uśmiech
twój?
Ileż to dróg jeszcze przed
nami by dojść do celu.
Są takie prawa napisane,
są prawdy, które każdy zna.
Wiara, nadzieja na
przetrwanie i chwila, która trwa.
Jest w życiu cel i są
marzenia. Jest ktoś, kto dobrze Ciebie zna,
Jest dzień co zmusza do
myślenia, i noc, co czasem łka.
Jest tyle rzeczy do
zrobienia, zbudować nasz braterski krąg,
Garściami życie brać i
śpiewać, kiedy już przyjdzie odejść stąd.
do góry
PUSTELNIK
Deszczem smagany, wiatrem targany,
Powłócząc z wolna ciężkimi nogami.
Idzie pustelnik do swej świątyni, po
drodze trudu ciernistej.
W szarej opończy wiatrem podszytej,
Przechodził góry i rzeki nie raz.
Worek poezji dźwigał na plecach, kosturem
się podpierał.
Tak chciałby choć na chwilę siąść, po
środku drogi odpocząć
A potem kij tułaczy swój wziąć i dalej iść
swoją drogą.
Wędruje tak od wielu lat,
Do swej świątyni wymarzonej.
W dalekie kraje może chce znaleźć lata
młodości minionej.
Ociera dłonią zroszona czoło
Chciałby odpocząć, lecz nie przystaje.
Gdyby przystanął wtedy, by już pozostał tu
na zawsze.
do góry
IDĘ
Idę sobie drogą taką, jaką wolny sam
obrałem
Idę, śpiewam dumny z tego, że swej duszy
nie sprzedałem.
I może ktoś powie mi, że to tak jakoś
głupio brzmi
I może zarzucić też że, prowadzę nieznaną z
nim grę.
A ja sobie idę i wybija takt i czuję się
wolny, wolny jak ptak
I wiem, że mi więcej do szczęścia nie
trzeba,
prócz dachu nad głową i kromki chleba.
I dzięki Ci Panie Boże na niebiosach,
że mogę się położyć na złocistych kłosach.
I dzięki Ci Panie Boże na niebiosach,
że mogę się wytarzać w babich lata włosach.
Dziękować Ci Panie nigdy nie przestanę
za deszcz, za chmury, za wiersze śpiewane
Za trzciny, za źdźbło trawy, za wszystko
listowie,
za to co w mym sercu i co w mojej głowie jest.
do góry
MAJSTER BIEDA
Skąd przychodził, kto go znał
Kto mu rękę podał kiedy
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
Serem przekładał i dzielił się z psem
Tyle wszystkiego, co sobą miał
Majster Bieda
Czapkę z głowy ściągał, gdy
Wiatr gałęzie chylił drzewom
Śmiał się do ognia i śpiewał do gwiazd
Drogą bez końca co przed nim szła
Znał jak pięć palców, jak szeląg zły
Majster Bieda
Nikt nie pytał skąd się wziął
Gdy do ognia się przysiadał
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
Zmęczony drogą wędrowiec boży
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda
Aż nastąpił taki rok
Smutny rok, tak widać trzeba
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło
I choć niejeden wytężał wzrok
Choć lato pustym gościńcem przeszło
Rudymi liśćmi jesienną schedą
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
Majster Bieda
do góry
POD
KĄTEM OSTRYM
Dom mój ostatnio ledwo stał na nogach
Stół nawet przechylał się kiedy jadłem
obiad
Podłoga grzbiet prężyła, klepki aż
trzeszczały
Jakoś tak nie mogłem złapać równowagi.
Przechylił się mrocznie mój dom na chwilę
I mieszkałem kątem na równi pochyłej.
Dobrze że wróciłaś kwiaty w wazonie,
Znów oswojone Cicho piją wodę.
do góry
***
Już
czarne chmury się rozwiały jak dym ognisk,
Nasze
wysiłki się zradzały, by móc godnie żyć.
Żeby
po górach wędrować, beztrosko witać dzień,
Harcerskiej służby dochować, bliźniemu pomóc chcieć.
Dziś
nie chodzi tylko o to, by losy Polski na swe barki brać
Ona
droższa niźli złoto, lecz nie możemy wciąż na baczność stać!
Gdy
Twoją chustę rozkołysze w tańcu halny wiatr,
Gdy
blask lilijki w oczach zalśni, będziesz szczęśliwy tak.
W
takiej chwili młode życie w harcerskiej pieśni tkwi,
W
iskrach ogniska i przygodzie, wspólnym spędzaniu dni.
do góry
WSPOMNIENIE
Może nie siądziemy tu razem zanucić melodii
tej.
Los nam coś innego rozkaże, przekorny z
natury swej.
Więc wspomnij nasze spotkania - przecież
zawsze lubiłeś je tak.
Gdy harcerskim krętym szlakiem, szliśmy jak
z bratem brat!
Kiedyś, kiedy będziesz daleko, dorosły
przemierzać świat.
Myśli będą wracać jak ptaki, wspomnienia
ciągnąć wśród nas.
Dzisiaj gdy w harcerskim tym gronie,
każdy zatrzymać chce czas.
To pewność, pewność w nas pozostanie
Braterstwo połączyło nas!
do góry
GOŁĘBIE
Spoza zakrętu tej drogi wiodącej, w
kierunku nieznanym,
Choć można nią przemierzyć świat.
Wyszedł starzec niosący gołębia ze
skrzydłem złamanym
I zbliża się - Idzie ku nam.
A kto ma serce i rozum i kochać potrafi
prawdziwie
Niech wita go.
Tak jak się wita sprawiedliwego, wielkiego
monarchę,
Gdyż on sprawiedliwie od lat włada krainą
tą.
Starzec niepewnie spogląda za siebie, czy
aby nie wyjrzy,
Kobieta zła – odwieczny wróg.
Której śladami podąża tysiące, tysiące
żołnierzy,
Ogniska blask i ognia trzask.
A dookoła niej krążą ludzie – jastrzębie,
okrutni, źli.
Których ktoś, kiedyś nauczył, jak zabijać
gołębie.
I jak łatwo żyć kosztem nas.
do góry
|